Absurdalna drożdżówka

szkola-sklepik_reglamentacja

Żyję w kraju absurdu, dziwacznych decyzji i śmiało mogę powiedzieć – postępującej schizofrenii. I nie ma tu specjalnego znaczenia kto akurat rządzi. Politycy lubią pouczać każdego i pouczać nowymi przepisami jak być powinno!

Zdziwiła mnie bardzo decyzja Pani Minister Edukacji o zakazach i reglamentacji w sklepikach szkolnych oraz jałowych obiadach (przepraszam zdrowotnych!). Nazywa się to dbaniem o nasze dzieci i ich zdrowie. Jakoś w to nie wierzę! Sama jem obiady w szkole od dziecka, ale w tym roku szkolnym nie da się ich już przełknąć, mimo wielkich starań naszych kucharek. Nie mają smaku i są jałowe.

W mojej szkole działał sklepik, w którym dzieci mogły kupić sobie pyszną bułkę, tosta, grzankę, owoce czy nawet słodycze. Pan Sławek w sklepiku uczył dzieci liczyć pieniądze, skrupulatnie zapisywał w swoim zeszycie wszystkie transakcje. Wszyscy byli zadowoleni, gdyż było to jasne, czytelne i pod kontrolą szkoły oraz rodziców. Dzieci miały wydzielane słodycze. W mojej klasie był tylko jeden dzień w tygodniu, który nazywał się „Dniem sklepikowym” i każde dziecko czekało na ten dzień, jak na coś bardzo ważnego. Miało przy sobie 2 zł i stało z wypiekami na policzkach wybierając ulubione łakocie. Uwielbiałam patrzeć na ich buźki, tak bardzo szczęśliwe. Teraz mają pełno słodyczy w tornistrach, bo w szkole już nie wolno prowadzić sklepiku, a panie sprzątaczki twierdzą, że nigdy w koszach nie było jeszcze tylu papierków po słodyczach. Gdzie tu jest logika działania i dbania o nasze dzieci…?! Skutek jest odwrotny od zamierzonego!

Ja wyrosłam na sklepikach szkolnych, oranżadach w proszku, lizanych z niekoniecznie czystych rąk, lizakach, ciepłych lodach, gumach do żucia i wielu innych słodyczach. Nie jestem gruba, jestem zdrowa i w świetnej formie, a pamięć o kupnie smakołyków w szkolnym sklepiku stała się wspomnieniem mojego dzieciństwa. Ale nie musiałam niczego do szkoły przemycać, ani obżerać się na zapas. To, co wybierałam wynikało ze zgody rodziców i szkoły. Uczono mnie dyscypliny i odpowiedzialności. Tymczasem teraz możemy spodziewać się wszystkiego. Znamy przecież z historii konsekwencje społeczne reglamentacji, prohibicji i innych pomysłów wszystko-wiedzących polityków: (przemyt, kontrabanda, obżarstwo i spekulacja).

Co będą wspominały nasze dzieci? Chyba bezmyślne decyzje podejmowane przez dorosłych, którzy w imię ich rzekomego dobra zabierają dzieciom wszystko co wiąże się z radością, samodzielnością i odpowiedzialnością. Bo nie pomyśleli o tym, że zakazany owoc najbardziej smakuje!

O przepraszam dostaną drożdżówkę!!! Ale sklepiku już nie ma!

To jest kpina!

2 komentarze do “Absurdalna drożdżówka”

  1. Dobry artykuł, gratuluję, ale z tymi jałowymi obiadami to przesadziłaś. Jadłem wcześniej i jem teraz. Nadal smakują, są bardzo dobre i nie są jałowe!!!
    Pozdrawiam.
    Jan Olebiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *