Podczas pobytu w Hongkongu zwiedzałam najstarszy żeński klasztor buddyjski Chi Lin i jego przepiękne ogrody. Mimo deszczu i zimna brnęliśmy wzdłuż pięknych alejek spacerowych. Tutaj nikt nie narzuca religii, ani w jakiego Boga ma wierzyć, tutaj każdy ma swojego Boga, któremu oddaje cześć, który jest jego drogowskazem do życia.
Każdy szanuje swoją odmienność religijną i nikt niczego nie narzuca. Ja też mam swojego Boga i nigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek mówił mi w co mam wierzyć i jak. Mój Bóg kieruje moim życiem mądrze, a ja jestem zwykłym śmiertelnikiem, którego celem jest bycie dobrym i prawym człowiekiem.