Piano rysuje sufit

agnieszka-drotkiewicz-piano-rysuje-sufit-rozmowy-o-przygodzie-wydawnictwo-czarne-2015-02-14-485x800To książka* o wrażliwości, pięknie, sztuce i miłości do niej. O mocy i sile jaką nieliczni z nas są w stanie przeżyć oglądając rzeczy dla większości zwyczajne, a dla wybrańców określane (przez psychologów) katharsisem – czyli wibracją całego ciała w momencie ujrzenia tej jedynej, niewyobrażalnie i zjawiskowo pięknej rzeczy.

Znane jest też pojęcie medyczne zwane „syndromem Stendhala”. Choć zdiagnozowano je dopiero 1982 roku same objawy schorzenia pochodzą z opisu autora „Czerwonego i czarnego” (Stendhal), który przeżył taką niezwykłą słabość po zwiedzaniu galerii Uffizi i grobów Michała Anioła, Dantego w kościele Santa Croce we Florencji, na początku XIX wieku.

Zadaję sobie pytanie, czy ja kiedykolwiek przeżyłam coś takiego?

Być może fakt, że w dobie Internetu wszystko jest na wyciągnięcie ręki (albo myszki, czy gładzika) sprawia, że niezwykłość jest trudniejsza do dostrzeżenia i pozbawiona niezbędnej aury miejsca i smaku okoliczności. Czym innym przecież jest zobaczyć zdjęcie schodów Michała Anioła niż stanąć na nich własnym ciałem… I kiedy o tym myślę, to mój efekt Stendhala wiąże się z teatrem. Najsilniej i całkiem świeżo odczułam to, kiedy byłam w liceum i szukałam swojego miejsca w świecie. Bardzo często chodziłam do teatru i chłonęłam spektakl za spektaklem. Wówczas wystawiana była sztuka „Achilles i miłość”. Przyznam się, że byłam na tym spektaklu aż 9 razy. Może nie tylko sam spektakl mnie oczarował, ale „magia” teatru wywarła na mnie ogromne wrażenie i podziw, który pozostał do dzisiaj jak sen na jawie. Ten sen przeżywam też ilekroć oglądam musical „Chicago” i słucham choćby samej muzyki z tego filmu – jestem zauroczona! Tak naprawdę nie jestem pewna czy od nas samych zależy, że potrafimy cieszyć się życiem i podziwiać rzeczy, które nas otaczają. Na pewno warto szukać i iść za powołaniem, ale też z pewnością przyda się dobry przewodnik, by nie przechodzić obojętnie obok niezwykłości. Bywają nimi ludzie, których mieliśmy szczęście poznać, ale i książki o niezwykłej mocy oddziaływania na czytelnika.

Siedzę sobie na plaży w wygodnym fotelu i podziwiam wzburzone fale. Czuję jakby chciały mi coś powiedzieć, wyrazić swoje wzburzenie i podziw. Czuję się mała w stosunku do nich, ale i wielka, bo je odbieram zmysłowo i rozmawiam z nimi.

Autorka książki wyjaśnia skąd wziął się tytuł, cytuję:

„czasem Piano może być tak pięknie nasycone, że rysuje sufit w olbrzymiej sali, podczas gdy potężny głos, jeśli nie wibruje odpowiednio, w dużej sali może być słabo słyszalny […]”.

Agnieszka Drotkiewicz przeprowadza wywiady z niezwykle ciekawymi ludźmi, którzy opowiadają swoje historie życia, pasje, zainteresowania. Największe wrażenie wywarł na mnie jednak ciekawie został przeprowadzony wywiad z Anatolem Gotfrydem – stomatologiem i autorem książki „Niebo w kałużach”. Zafascynowała mnie opowieść o jego gabinecie stomatologicznym w Berlinie. Myślę, że każdemu z nas wizyta u stomatologa kojarzy się ze strachem, lękiem i natrętnym zapachem, ale tam nikt się nie boi – rodzinna atmosfera, przestrzeń. Pozazdrościć! Wielu słynnych artystów korzystało z usług tego gabinetu, jak Samuel Beckett dramaturg irlandzki oraz jeden z twórców teatru absurdu. Bywali tam także Zbigniew Herbert, Stanisław Mrożek i wielu innych znanych ludzi z całego świata.

Bohater rozmowy jednak nieoczekiwanie dla czytelnika zauważa, że po zamknięciu ust pacjenta kończyło się jego zainteresowanie stomatologią, a zaczynał czas na pasje przeżyć artystycznych i przestrzeń efektu Stendhala. Warto poczytać!!!

* Agnieszka Drotkiewicz, Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie, Wydawnictwo Czarne, Warszawa 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *