I ja tam byłam, w pocie czoła tańcowałam…
Weekend spędziłam bardzo intensywnie. Wzięłam udział w szkoleniu “Tańce wielkopolskie w formie towarzyskiej”, organizowanym we Wronkach.
Okazało się, że przyjechali sami instruktorzy tańca ludowego i ja – laik. Mimo to, że nie znałam kroków, układów , a w ogóle tańców ludowych czułam się wspaniale!
Wraz z moją partnerką taneczną ( instruktorką tańca Renatą) pokonywałam w pocie czoła wszystkie kroki, podskoki i układy. Czułam się świetnie! Pot lał mi się z czoła, koszulka mokra, buzia czerwona, ale to nie miało znaczenia – liczył się tylko taniec! Marynia, gołąbek, poniewierany, polka kulawa i wiele innych… Jestem pełna podziwu dla pasji tych ludzi w krzewieniu folkloru i rozpowszechnianiu wśród dzieci i młodzieży naszych tradycyjnych tańców.
Gdyby tylko powstał amatorski zespół ludowy składający się z osób dorosłych zaraz bym się zapisała.