Muzealny Matrix w Rogalinie: polecam

Niedawno wybrałam się do muzeum w Rogalinie.
Cieszyłam się, że po tylu latach można zwiedzać i podziwiać wnętrze Pałacu. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zamiast starych kapci dostałam słuchawki z elektronicznym urządzeniem! W wyznaczonym kierunku, szlakiem odrębnego chodnika, ruszyłam zwiedzać Pałac.

Jeśli chodzi o kapcie, to przypomniały mi dawne czasy, kiedy za każdym razem przekraczając muzeum ciągnęłam za sobą wielkie, poszarpane filcowe bambosze, które trzymały się na nodze dzięki gumce, ale często spadały i trzeba ich było szukać, śmiesznie machając nogami. Z dawnymi czasami w muzeach kojarzy mi się również zapach pasty do podłóg i przeszywające jak rentgen spojrzenia pilnujących pań. Bamboszy już nie ma, ale spojrzenia pozostały mimo wszędobylskiego monitoringu i przewodnika elektronicznego.

Z wielką radością założyłam słuchawki na uszy, włączyłam start w urządzeniu i w skupieniu podążyłam za aksamitnym głosem przewodnika. Kiedy słyszałam „spójrzcie państwo w prawo”, patrzyłam w prawo, kiedy ostrzegał przed schodami – podnosiłem wysoko nogi. Moja uwaga i dokładność wykonanych poleceń rozbawiła niektóre osoby. Wszyscy w milczeniu robiliśmy co kazał: „proszę stanąć plecami do okna i spojrzeć na ścianę..”.  Po przejściu do kolejnej sali urządzenie automatycznie podejmowało kolejne treści i swoje polecenia dla zwiedzających.


Nikt z nas nie zastanawiał się nad swoim zachowaniem, tylko z pełną wiarą i uległością robiliśmy co należy! Warto było, bo zwiedzanie Pałacu w Rogalinie, to wielkie przeżycie i ogromna satysfakcja. Sale, meble i inne eksponaty robią wrażenie tym większe, jeśli uświadomimy sobie konieczność ich rekonstrukcji często tylko na podstawie zdjęć archiwalnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *